środa, 9 kwietnia 2014

Trzech króli i żebrak

Martino, po sezonie najprawdopodobniej pożegna się z Barceloną /smcloud.net
Odpadły cztery zespoły, tyle samo powalczy o wielki finał w Lizbonie. Zwycięzców jest jednak aż sześciu, a tylko dwie drużyny opuszczają Champions League ze spuszczonymi głowami. Swoich fanów zawiedli paryżanie oraz Katalończycy. 

Nie będzie nam dane odpocząć od Ligi Mistrzów. Losowanie półfinałowych par odbędzie się już w piątek. Jakie by pary nie były, z pewnością mecze będą zacięte. Życzę sobie, aby spotkały się drużyny z różnych krajów, jeśli derby mają się odbyć, to niech to stanie się dopiero w finale.

Odnoszę wrażenie, że tegoroczne ćwierćfinały były wyrównane jak nigdy. W finałowej ósemce znalazły się ekipy, które na to zasłużyły. Potwierdziły to meczami w półfinałach. Ktoś powie, przecież Bayern był o klasę lepszy. No dobrze, tylko ten Bayern przez 160 minut dwumeczu przechodził ogromne męczarnie, a sforsowanie obrony Czerwonych Diabłów okazało się zadaniem zdecydowanie trudniejszym, aniżeli starcia w lidze niemieckiej. Manchester bronił się cały mecz, ale tak trzeba grać z Bayernem. Pójście na otwartą wymianę ciosów przyniesie szybki nokaut, także w półfinale, na kogo by Bawarczycy nie zagrali. Takie porażki paradoksalnie potrafią dać impuls drużynie. Manchester sezon może spisać na straty. Myślę jednak, że tym dwumeczem obronił się przede wszystkim David Moyes. Szkot pokazał, że jest wystarczająco dobrym taktykiem, aby można mu przekazać duży worek z pieniędzmi. Anglicy potrzebują wzmocnień, zmiana szkoleniowca niczego nie zmieni.
 
W gronie półfinalistów znalazło się trzech króli i jeden żebrak. Przed meczami ćwierćfinałowymi pisałem, że jedynymi drużynami, które mogą pokonać Niemców są Real i Chelsea. Myliłem się, do tego grona dołączyło Atletico. Drużyna Diego Simeone zadziwia mnie coraz bardziej, z każdym meczem na nowo pokazując, że w futbolu nie jest najważniejsza kasa. Hiszpanie grają, jakby nie obchodziło ich, że pozostałe kluby mogą wydać rocznie kilkadziesiąt milionów więcej. Wiedzą, że za rok najlepsi gracze mogą znaleźć się już w innych klubach i starają się konsekwentnie wycisnąć z nich wszystko, a to wychodzi znakomicie. 
 
Największymi przegranymi półfinałów są niewątpliwie paryżanie. Nie zabrakło im umiejętności, a jedynie doświadczenia. Do Londynu nie przyjechali się wyłącznie bronić. Swoje okazje miał Cavani i Moura, którzy mogli zabić emocje. Historia znów zatoczyła koło, Imperium ROMANskie znów przejechało się po Galach. Chelsea nie zagrała wybitnego meczu. Wygrała jednak drużyna, która pokazała charakter i jedność. Jose Mourinho udowodnił swoim rajdem, że piłka nadal emocjonuje go najbardziej w życiu i znacznie przybliżył się do spełnienia marzenia, jakim byłaby wygrana w Champions League wraz z Chelsea. W oczach Portugalczyka ponownie dostrzegłem pasję, jakiej nie było już dawno.

http://talksport.com/sites/default/files/styles/large/public/field/image/201404/mourinho_torres.jpg?itok=XF9sbLWu
talksport.com


Biję się w pierś, skreśliłem Borussię. Gdy zobaczyłem skład spodziewałem się dalszej egzekucji na porozbijanej defensywie Niemców, tymczasem w meczu grała jedna drużyna, a druga jedynie była na boisku. Marco Reus był Robertem Lewandowskim sprzed roku, a Henrich Mychitarian zrobił wszystko, aby popis jego kolegi nie przeszedł do historii. Ormianin marnując trzy setki zamknął drogę do zapisania się w annałach historii. Sprawdziła się teoria mówiąca o tym, że Real bez Ronaldo jest jak kebab bez sosu. Najlepszy gracz ubiegłego sezonu nie mógł patrzeć na grę swoich kolegów. Miał rację, Królewscy nie marnowali mnóstwa okazji, oni ich po prostu nie stwarzali, co przy obecności Ronaldo nie miałoby miejsca. 
 
Barcelona nie przechodzi kryzysu. Katalończycy nie mają trenera. Mówiono, że tego mechanizmu nie da się zepsuć. Martino udowodnił jednak, że da się, co więcej nie jest to takie trudne. Ten szkoleniowiec nie ma pomysłu, aby coś zmienić. Myślał, że dostał w prezencie pozytywkę, która sama się nakręci. Niestety, tak to nie działa. Gdyby zestawić indywidualności, wyszłoby nam, że to Barcelona ma 8-9 lepszych piłkarzy w pierwszym składzie, tylko co z tego? Dziś świętują w Madrycie, w Barcelonie zapijanie smutków rozpoczęto już w środę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz