Martino, po sezonie najprawdopodobniej pożegna się z Barceloną /smcloud.net |
Odpadły cztery zespoły, tyle samo powalczy o wielki finał w
Lizbonie. Zwycięzców jest jednak aż sześciu, a tylko dwie drużyny opuszczają
Champions League ze spuszczonymi głowami. Swoich fanów zawiedli paryżanie oraz
Katalończycy.
Nie będzie nam dane odpocząć od Ligi Mistrzów. Losowanie półfinałowych par odbędzie się już w piątek. Jakie by pary nie były, z pewnością mecze będą zacięte. Życzę sobie, aby spotkały się drużyny z różnych krajów, jeśli derby mają się odbyć, to niech to stanie się dopiero w finale.
Odnoszę wrażenie, że tegoroczne ćwierćfinały były wyrównane
jak nigdy. W finałowej ósemce znalazły się ekipy, które na to zasłużyły.
Potwierdziły to meczami w półfinałach. Ktoś powie, przecież Bayern był o klasę
lepszy. No dobrze, tylko ten Bayern przez 160 minut dwumeczu przechodził
ogromne męczarnie, a sforsowanie obrony Czerwonych Diabłów okazało się zadaniem
zdecydowanie trudniejszym, aniżeli starcia w lidze niemieckiej. Manchester
bronił się cały mecz, ale tak trzeba grać z Bayernem. Pójście na otwartą
wymianę ciosów przyniesie szybki nokaut, także w półfinale, na kogo by
Bawarczycy nie zagrali. Takie porażki paradoksalnie potrafią dać impuls
drużynie. Manchester sezon może spisać na straty. Myślę jednak, że tym
dwumeczem obronił się przede wszystkim David Moyes. Szkot pokazał, że jest
wystarczająco dobrym taktykiem, aby można mu przekazać duży worek z pieniędzmi.
Anglicy potrzebują wzmocnień, zmiana szkoleniowca niczego nie zmieni.
W gronie półfinalistów znalazło się trzech króli i jeden
żebrak. Przed meczami ćwierćfinałowymi pisałem, że jedynymi drużynami, które
mogą pokonać Niemców są Real i Chelsea. Myliłem się, do tego grona
dołączyło Atletico. Drużyna Diego Simeone zadziwia mnie coraz bardziej, z
każdym meczem na nowo pokazując, że w futbolu nie jest najważniejsza kasa.
Hiszpanie grają, jakby nie obchodziło ich, że pozostałe kluby mogą wydać
rocznie kilkadziesiąt milionów więcej. Wiedzą, że za rok najlepsi gracze mogą
znaleźć się już w innych klubach i starają się konsekwentnie wycisnąć z nich
wszystko, a to wychodzi znakomicie.
talksport.com |
Biję się w pierś, skreśliłem Borussię. Gdy zobaczyłem skład
spodziewałem się dalszej egzekucji na porozbijanej defensywie Niemców,
tymczasem w meczu grała jedna drużyna, a druga jedynie była na boisku. Marco
Reus był Robertem Lewandowskim sprzed roku, a Henrich Mychitarian zrobił
wszystko, aby popis jego kolegi nie przeszedł do historii. Ormianin marnując
trzy setki zamknął drogę do zapisania się w annałach historii. Sprawdziła się
teoria mówiąca o tym, że Real bez Ronaldo jest jak kebab bez sosu. Najlepszy
gracz ubiegłego sezonu nie mógł patrzeć na grę swoich kolegów. Miał rację,
Królewscy nie marnowali mnóstwa okazji, oni ich po prostu nie stwarzali, co
przy obecności Ronaldo nie miałoby miejsca.
Barcelona nie przechodzi kryzysu. Katalończycy nie mają
trenera. Mówiono, że tego mechanizmu nie da się zepsuć. Martino udowodnił
jednak, że da się, co więcej nie jest to takie trudne. Ten szkoleniowiec nie ma
pomysłu, aby coś zmienić. Myślał, że dostał w prezencie pozytywkę, która sama
się nakręci. Niestety, tak to nie działa. Gdyby zestawić indywidualności,
wyszłoby nam, że to Barcelona ma 8-9 lepszych piłkarzy w pierwszym składzie,
tylko co z tego? Dziś świętują w Madrycie, w Barcelonie zapijanie smutków
rozpoczęto już w środę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz