Gus Poyet, trener, który wskazał mistrza /www.thesun.co.uk |
Jeszcze obecny trener Tottenhamu, Tim Sherwood jest
miłośnikiem czarnego humoru. Ostatnio stwierdził, że gdyby w drużynie wciąż
grał Gareth Bale, to jego ekipa walczyłaby o mistrzostwo Anglii. Panie
trenerze, jest jednak jedno ale. Dzięki kasie pozyskanej ze sprzedaży
Walijczyka, Koguty wymieniły pół składu. Zespół z Londynu potrzebuje teraz
przede wszystkim zmiany trenera. Sherwood zaskoczył jeszcze jednym
stwierdzeniem. Uważa on, że w jego zespole piłkarze w zasadzie niczym się nie
różnią i nie ma wielkiej różnicy, kogo wystawi w pierwszym składzie, gdyż
wszyscy grają tak samo. No cóż, szkoleniowiec najwyraźniej nie jest mistrzem
motywacji, a ja życzę mu, aby objął klub w naszej Ekstraklasie. Tu każdy jest
wyjątkowy.
Nie milkną echa po wspaniałym rajdzie wyżej wymienionego
Bale’a. Walijczyk niczym struś pędziwiatr minął młodego obrońcę Barcelony.
Transfer zaczyna się spłacać, a pomocnik z każdym meczem przypomina gracza
sprzed sezonu. Loty obniżył natomiast Neymar, który po dobrym początku, więcej
leży, aniżeli biega. W drużynie Realu zabrakło Cristiano Ronaldo, u
Katalończyków natomiast Lionela Messiego. Argentyńczyk jest ostatnio całkowicie
stłamszony i kolejna nagroda za najlepszego piłkarza sezonu znacznie się oddala.
Paradoksalnie, Ronaldo przybliżył się do niej wtedy, kiedy go nie było na
boisku. Tabloidy podłapały temat i piszą, że Messi odejdzie z Barcelony po
sezonie. Oczywiście to się nie stanie, ale opowieść trwa w najlepsze. Papier
wszystko przyjmie, a ludzie wszystko kupią.
Jose Mourinho tradycyjnie stwierdził, że głównym winowajcą
porażki jego drużyny był sędzia. Owszem, Portugalczyk powiedział o sędziach to,
co myśli cała piłkarska Anglia, lecz zrobił to w złym momencie. Chelsea
przegrała, gdyż nie wykorzystała mnóstwa sytuacji, które sobie stworzyła.
Pamiętajmy, że w jednym z najważniejszych meczów w sezonie, arbiter skrzywdził
Liverpool (pierwszy mecz z City). Błędy są, lecz nie tylko przeciwko Mourinho. Arbitrzy
w tym sezonie zawodzą na całej linii, a w lidze
ciężko wskazać sędziego, który potrafi przez trzy kolejne spotkania nie
popełnić błędu. To źle świadczy o samych rozgrywkach, bo jak tu mówić o
najlepszej lidze, skoro sędziują w niej najgorsi arbitrzy. FIFA nadal jednak będzie bronić tradycyjnej formy
sędziowania, w kibice nadal będą wylewać żale na panów z chorągiewkami, którzy
w dobie technologii i efektownych analiz, zwyczajnie sobie nie radzą.
O mistrzostwie w Anglii
zadecydował Sunderland. W środę zatrzymał City, trzy dni później Chelsea.
Dzięki temu, Liverpool jest o krok od historycznego triumfu w Premier League.
Przed sezonem mało kto widział Liverpool w pierwszej „czwórce”. Trzeba to jasno
powiedzieć, jeśli podopieczni Rodgersa zdobędą mistrzostwo, będzie to sensacja
na równi z tą Hiszpanii. Pomiędzy Atletico i Liverpoolem dostrzegam wiele
podobieństw. Obie ekipy świetne wyniki zawdzięczają charyzmatycznym trenerom,
drużynom tworzącym kolektyw i super-snajperowi, który strzela nawet wtedy, gdy
nikt od niego tego nie oczekuje. Do walki hegemonów dołączyli nowi gracze,
dzięki czemu jest zwyczajnie ciekawiej.
Gdy piszę ten tekst, David Moyes jest jeszcze trenerem
Manchesteru United. To ma się jednak zmienić w ciągu następnych godzin/dni.
Decyzja nie jest pokłosiem wczorajszej porażki z Evertonem, lecz całego sezonu,
tak fatalnego dla Manchesteru United. Czerwone Diabły prawdopodobnie nie
zagrają nawet w Lidze Europy, a bracia Glazerowie boją się powierzyć ogromną
sumę pieniędzy na transfery człowiekowi, który w kilka miesięcy napsuł tak
wiele. Sir Alex Ferguson odchodząc, mówił, że zostawia zespół gotowy. Jak
bardzo musi żałować swoich słów. Okazało się bowiem, że ten zespół nie ma nie
tylko piłkarzy, ale i przywódcy, który umiałby ich poprowadzić. Ze zwolnienia
Moyesa cieszą się jedynie w samym Manchesterze.
Karuzela z trenerami się
rozpędziła, a u bukmacherów można postawić pieniądze na to, że nowym menadżerem
zostanie dobrze znany polskim kibicom - Howard Webb. Oczywiście nie jest
możliwe, aby to się stało, lecz sam pomysł zyskał spory rozgłos. Bukmacherzy za
każdego postawionego funta płacą aż pięćset. Nowy trener przyniesie sukcesy.
Kimkolwiek by nie był. Zbyt wiele pieniędzy zostanie przelanych w letnim
okienku, aby nie przyniosło to efektu. Daleki jestem od wylewania wiadra pomyj
na Szkota. Myślę, że nie miał on wystarczająco dobrych piłkarzy, aby zawalczyć
o mistrzostwo. W jego poczynaniach widzę jednak ogromną bezradność, tak niepasującą
do wielkiego klubu, jakim jest Manchester.
Kibice Barcelony zwyzywali swoich piłkarzy po ćwierćfinale z
Atletico, w ligowym starciu gwizdali na nich, w Rumunii fani świecą laserem po
oczach, a w finale pucharu Holandii na płytę
stadionu spadły race. Wszędzie jednak mowa o kibicach, nie o kibolach. Kibole
są, ale tu – u nas, w Polsce, za granicą to zwykli kibice wyrażający swoją
dezaprobatę. Media usilnie starają się nam wmówić, że problem jest tylko u nas.
Nie, nasz kraj nie jest wyjątkiem, buractwo jest wszędzie, czasem zwyczajnie
niewygodnie o tym pisać. Dzisiaj wszyscy jesteśmy kibolami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz