Ryan Giggs cieszył się z gry swojego zespołu / goal.com |
Ryan Giggs triumfuje, a wraz z nim świętuje Manchester
United. W debiucie, podopieczni Walijczyka rozgromili Norwich 4:0. Apetyt
rośnie w miarę jedzenia. Czy trenerski głód udzieli się także żywej legendzie
klubu?
David Moyes został zwolniony we wtorek. Zarząd wyznaczył
Ryana Giggsa na tymczasowego trenera. Wybór wydaje się być trafny. „Szeregowiec
Ryan” wysłał swych żołnierzy na wojnę i wrócił z niej zwycięsko– kibice już
dawno nie widzieli tak efektownie grającego Manchesteru.
Nikt nie wmów mi, że Giggs w tym czasie zdołał zmienić
taktykę Manchesteru. Wszystko zaczęło się, jak i skończyło w szatni. To właśnie
w tym miejscu, trener ma największe pole do popisu. W futbolu nie wystarczy być
świetnym taktykiem, trzeba mieć przede wszystkim respekt piłkarzy. Nie wszyscy
będą Cię lubić, lecz wszyscy powinni szanować. To czynnik niezbędny do tego,
aby w piłce osiągnąć jakikolwiek sukces. W dzisiejszej piłce, trener to przede
wszystkim znakomity psycholog.
Sytuacja Walijczyka podobna jest do tej, w jakiej znalazł się przed dwoma laty Roberto Di Matteo. Włoch zastąpił wtedy Andre Villas-Boasa, i już kilka dni później wyeliminował Napoli z Ligi Mistrzów. On podobnie, jak Ryan, z wieloma piłkarzami utrzymywał wręcz przyjacielskie stosunki. W szatni równie wielką władzę miał Lampard czy Terry. Di Matteo starał się przede wszystkim nie przeszkadzać, a ta sztuka udała się znakomicie, gdyż Chelsea wygrała w tamtym sezonie Champions League.
Kluczowe podania |
Giggs nie dostał innych piłkarzy. Do składu nie wrócił nawet
Robin Van Persie, a Czerwone Diabły pokazały, że nawet bez niego, potrafią być
zabójczo skuteczne. Dziś nie zobaczyliśmy bezsensownych wrzutek w pole karne,
dostrzegliśmy za to błysk, niewidoczny za kadencji Moyesa. Walijczyk pozwolił piłkarzom
grać swoje – jak widać, najprostsza taktyka okazał się tą najlepszą. Nikt nie
przypuszczał, że Anglicy mając w składzie Younga, Cleverley’a i Welbecka
zdołają siać popłoch w ataku. Udało się, nie na tle wymagającego rywala, ale
jednak. Takie mecze nie mają wielkiego wpływu na ligową tabelę, lecz potrafią
budować zespół, a prawdziwego zespołu Manchester w tym sezonie jeszcze nie
miał.
Manchester często strzelał na bramkę rywali |
Wayne Rooney po raz kolejny udowodnił, że jest najlepszą
„10” na Wyspach, a może i na świecie. Były piłkarz Evertonu dwukrotnie wpakował
piłkę do siatki oraz miał spory udział przy trafieniu Juana Maty. Hiszpan do
wysokiego poziomu gry, dorzucił także regularne trafienia do siatki rywala.
Wygląda na to, że w przyszłym sezonie to właśnie trójkąt Mata-Rooney-RVP może
być motorem napędowym zespołu, o ile linii pomocy nie zasili nowy pomocnik.
Gospodarze wymienili w spotkaniu 632 podania, zachowując
przy tym 88% skuteczność. Ten wynik, to zasługa głównie przemyślanych rozwiązań
na połowie przeciwnika. Piłkarze z czerwonej części Manchesteru wystrzegali się
głupich strat i bezsensownych wrzutek. Kluczowe podania zazwyczaj nie były
długie, przez co zwiększała się ich skuteczność.
Dziś nie zobaczyliśmy dużej liczy wrzutek |
Giggs nie zdołał zmienić tylko jednego. Mówię o postawie Toma
Cleverley’a. Wiemy, że Anglicy kochają wychowanków, lecz nawet oni sami nie
rozumieją, co ten gość robi w pierwszym składzie. Pomocnik nie wnosi nic do gry
ofensywnej, a i w destrukcji przeciwko lepszym zespołom nie sprawdza się.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, iż na trybunie obok Sir Alexa zasiadał dziś
agent Marco Reusa i Toniego Kroosa.
Po meczu grono entuzjastów Walijczyka znacznie się
powiększyło. Z osądami jednak poczekajmy do końca sezonu. Wszystko jednak
wskazuje na to, że nawet dzięki świetnym rezultatom Giggs nie zostanie stałym
trenerem. Planowane letnie transfery musi bowiem przeprowadzić człowiek z
doświadczeniem, a tego jeszcze weteranowi angielskich boisk brakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz