Stadion Narodowy w Warszawie /fot. |
Miało być pięknie jak nigdy, wyszło żałośnie jak zawsze. Sam
mecz przypominał festyn w Świebodzinie. Była wielka otoczka na zewnątrz, a w
samym środku swojsko. Mało było tylko piwa, a mimo to, ból głowy był ogromny.
Na trybunach zobaczyliśmy więcej gwiazd, aniżeli na boisku.
Najciekawszym momentem spotkania były przerwy w spotkaniu. Cieszy jedynie
frekwencja na stadionie. Ponad 30 tyś. kibiców znów zaufało naszym piłkarzom,
niestety znów oczekiwania przerosły ich możliwości. Puchar Polski tonie, a ekipy
ratunkowej dalej nie widać na horyzoncie.
Patrząc na drużyny, które miały wystąpić w finale, trudno
było oczekiwać wielkiego widowiska. Organizatorzy zrobili wszystko, aby
wzbudzić zainteresowaniem meczem, którym w innych okolicznościach, nikt by się
nie interesował. Puchar Polski rządzi się jednak swoimi prawami. Był patos, ale
były i lekkie powątpiewanie, w to, czy piłkarze Zagłębia i bydgoskiego Zawiszy
zdołają zrobić dobrą reklamą polskiej lidze.
Pierwsze minuty dały nadzieję na to, że zobaczymy dobre
widowisko. Niestety, z każdą minutą było gorzej, a czym bliżej rzutów karnych,
tym bardziej martwiliśmy się o to, czy któryś zawodnik zdoła umieścić piłkę w
siatce po „11”. Dzisiejsza dyspozycja była przecież średnia, a nasi ligowcy
rzadko mają okazję, by przebiec, a może przejść 120 minut gry. Jednak karne,
poza Dudkiem, Cotrą i Boneckim, wykonywane były jednak perfekcyjnie, a
żelaznych nerwów mogliby pozazdrościć zawodnicy „Czerwonych Diabłów”.
Poziom piłkarzy nie dorównał oprawie. Smuci jednak fakt, że
zawodnicy obu drużyn dotarli do tego etapu zasłużenie. Nikt przepustek do
finału nie rozdawał, mecze trzeba było
samemu wygrać. To wiele mówi o prestiżu pucharu, niegdyś uważanego za elitarny.
Spotkanie wygrał Zawisza, lecz naprawdę trudno wskazać dzisiejszego
zwycięzcę. Kibice, opuszczając stadion czuli niesmak, przegrani gorycz porażki,
w końcu zwycięzcy dziś będą świętować, jutro jednak trzeba będzie poważnie
zastanowić się nad tym, w jakim miejscu znajduje się nasz kraj na piłkarskiej
mapie Europy. Robiąc taką reklamę naszej lidze, nigdy nie ściągniemy do niej
inwestorów. Tymczasem, niech leje się złocisty płyn, cieszmy się i udawajmy, że
wszystko jest tak, jak należy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz